Kolekcjonerskie motto

"Trzeba marzyć tak, jakby się miało żyć całą wieczność i żyć tak, jakby się miało umrzeć jutro." [James Dean (1931-1955)]

13 mar 2012

Wiosna nadchodzi :)

a wraz z nią potrzeba odrobiny świeżości.

Wychodzę z domu o poranku, jest rzeźko, ale domyślam się, że w ciągu dnia temperatura się podniesie... Czuję na sobie delikatny powiew wiatru i świeżość - jakiej przez całą długą zimę mi brakowało.
Oddycham więc pełną piersią i.... czuję rozkosz, euforię wręcz! Świeżość i czystość :D
Łapię zachłannie coraz większe hausty powietrza, tlen sprawia, że krew krąży żwawiej, dostaję potężnego energetycznego kopa! WIOSNA!!!

Kojarzycie ten moment?

Ja tak mam :D każdego roku mniej więcej o tej porze i każdorazowo przy użyciu wód Yves Rocher z serii "Fraîcheur Végétale ".



Na stanie mam dwa zapachy - Verveine i Cedre Bleu (werbenę i niebieski cedr), i każdy z nich, choć zapachowo tak różne, jest dla mnie właśnie zastrzykiem energii i radości w płynie.




Fraîcheur Végétale de Verveine EDC - wg podanego składu zawiera werbenę cytrynową i piżmo.
I tak właśnie pachnie! Cudownym orzeźwiającym koktajlem cytrusowym, z niewielkim dodatkiem słodyczy i zapachem czystej skóry :)
Kompozycja jest statyczna, właściwie się nie rozwija, jedynie początkowy cytrusowy wulkan stopniowo się wygasza i ustępuje miejsca skórzanej słodyczy.
Trwałość jak dla wody kolońskiej całkiem przyzwoita ok. 2-3 godzin, przy skórze do 4 godzin.





Fraîcheur Végétale de Cedre Bleu EDC - to wg zapowiedzi firmowej zapach górskiego powietrza i majestatycznych cedrów.
Jeśli tak pachniałoby w górach - mogłabym tam zamieszkać ;)
Niebieski Cedr pachnie na mnie słodkim drewnem. Nie lasem, ale drewnem właśnie. Świeżo i aromatycznie zarazem, zdecydowanie słodko, ze szczyptą pudrowości. Pachnie jak w tartaku drzewny pył wirujacy w słońcu :D Pięknie!
Wielu osobom przypomina Black Cashmere od Donny Karan.... Coś w tym jest ;)
Gdyby ktoś poszukiwał wersji light-light Czarnego Kamyka, to może spróbować zaprzyjaźnić się z Cedrem.
Tu trwałość trochę lepsza, do 5-ciu godzin blisko skóry.








Oba zapachy powstały w 2003 roku.
Nosów odpowiedzialnych za ich zmiksowanie nie znalazłam (gdyby się komuś udało, proszę o cynk).

Nuty Verveine: werbena cytrynowa, piżmo.
Nuty Cedre Bleu: górskie powietrze, cedr.



[Wszystkie zdjęcia pochodzą z mojego albumu]

12 mar 2012

Rzecz o Hoggarze

Wracam dziś do zapachów firmy Yves Rocher i przedstawiam zapach, skierowany w głównej mierze do mężczyzn, który jednak z powodzeniem (i niekłamaną przyjemnością) mogą nosić kobiety.

Hoggar na stronach YR reklamowany jest tak: "Nowa siła rozgrzana tchnieniem pustyni...." lub "gdzie pomiędzy niebem a ziemią wydmy wędrują z wiatrem"...



Taaa.  Pustynia...* nie byłam, więc nie wiem czy tam rzeczywiście tak pachnie.
Jednak dla mnie Hoggar jest przede wszystkim zapachem drewnianym, no może z odrobiną egzotyki ;) Kiedy pachnę nim, widzę mój las, czuję mój las.... Jestem w lesie.



Marie-Aude Couture-Bluche (od Givaudan) jest odpowiedzialna za tą kompozycję. Zmieszała w niej cytrusy z cedrem i fasolą tonka.
Cytrusy są tu cierpkie, pierwsze skrzypce gra gorzka bergamotka, cedr z kolei jest jasny, świeżo ciosany - wyraźnie czuję furkające wiórki :) No i tonka osładzająca całość, wygładzająca chropowatą powierzchnię drewnianych bali.
Zastanawiałam się skąd w takim razie i dlaczego czuję w Hoggarze migdały?
Odpowiedź znalazłam w ciekawym artykule Aptekarza Polskiego - tonka pachnie nie tylko wanilią i karmelem :)
Hoggar oddaje całą gamę zapachową tonki - mamy więc podsuszone siano, gorzkie migdały i laskę wanilii (a nie etylowanilinę z torebki :/).
W bazie dochodzi do głosu aromat asfaltowo-gumowy jak w Bvlgari Black. Ten mocny akcent na zakończenie dodaje całości charakteru. Piękna sprawa!
Polecam początkujacym drewniako-maniakom :D




Rok powstania: 2005
Nos: Marie-Aude Couture-Bluche
Nuty: cytrusy, bergamotka, fasola tonka, cedr.


*Hoggar to właściwie masyw górski pochodzenia wulkanicznego w południowej Algierii.


[Zdj.1 - plakat reklamowy YR]
[Zdj.2 i 3 mojego autorstwa]










9 mar 2012

Zapraszam na party

u Szamana :D
Dziś bohaterem naszego spotkania jest zapach firmy Honore des Pres - Chaman's Party.
Zwabiona zostałam kuszącą przeceną na Aus Liebe zum Duft, jeden klik i flakon Szamana już u mnie :D



I przyznaję od razu, że był to strzał w ciemno. W czasie kiedy zapach wchodził na rynek nie zaciekawił mnie zbyt intensywnie. Nie odczuwałam pokusy ;)
Za to obecnie, po przeczytaniu paru dostepnych w sieci recenzji, kilku notatek ze sklepów sprzedających produkty Honore des Pres .... trafiło mnie ze zdwojoną siłą :)
Spodobała mi sie także idea firmy - założonej przez Christiana Davida [ TU krótki wywiad z twórcą marki] - komponującej organiczne perfumy dla mieszczuchów poszukujących natury i prostoty ;)





Ale do sedna:
jak tylko paczka dotarła w moje ręce, rozszarpałam w 3 sekundy papierowe opakowanie (w związku z tym flacha nie ma ubranka, ale na szczęście znalazło się dla niej miejsce w przepastnej komodzie) i zlałam się Szamanem po pas :)



I było to swoiste zapachowe Deja-Vu: odnalazłam tu powiew kamforowej nuty z Esprit du Tigre od Heeley'a, odnalazłam przypaloną orzechową miazgę z Fumidusa, odnalazłam też suszone zioła i lekko dymiący wetiwer.
Całość jest przesycona złotem - kojarzy mi się z jesiennymi gonitwami po lesie i obrzucaniem się opadłymi liścmi.... i ze snującymi się w oddali dymami z ogródkowych ognisk.

No a gdzie party??
Niestety, tym razem Szaman się na nas wypiął ;)
Jest dymnie, i liściasto, i ziołowo, ale bez wizji i ekstaz.
Może to taki swojski znachor lub fitoterapeuta? :D



Rok powstania: 2008
Nos: Olivia Giacobetti
Nuty: haitański wetiwer, egipska bazylia, wenezuelski gwajak, suszone kwiaty goździków z Madagaskaru



[Zdj. 1 odszukane w sieci]

[Zdj. 2 i 3 mojego autorstwa]